Alexander Skarsgård w roli Lincoln'a okazał się niezwykle ujmujący i ciepły. Wspaniała rola.
Zapomniałam dodać jeszcze jedno, idealnie pasujące określenie - po prostu: UROCZY.
widać było, że leży mu ta rola. nawiązał świetny kontakt z małą Onatą (czyli filmową Maisie), co zresztą widać na filmie. nie no - muszę powiedzieć, że spisał się świetnie. uroczy, ujmujący, ale zdecydowanie nie był sztuczny. zagrał bardzo dobrze
Ja też tak myślę. Był taki kochany jak to tylko możliwe, podobnie jak Joanna Vanderham. Wiem, ze to wiele zależy od napisanej roli, ale oboje byli tak niewymuszająco urokliwi, że aż się miło to oglądało. On taki wielki przy małej wyglądał bardzo uroczo.
niestety nie widziałam jeszcze filmu ale zdjęcia Skargarda trzymającego w objęciach tę małą dziewczynkę są świetne :) On - taki wielki chłop i ona - taka kruszynka. Takie ciepło bije od nich :)Z niecierpliwością czekam na obejrzenie filmu.
Zgadzam się z wami wszystkimi, Alexander w swojej roli był niesamowicie przekonujący. Jak chodził przygarbiony z głową w dół, to aż mi się żal człowieka zrobiło... A na dodatek miał świetny kontakt z filmową Maisie. Jednym słowem: brawo!
soooo cute...to jego odgarnianie przydługiej grzywki, stylowe trampki, nieporadny chód, lekkie zagubionie, trochę taki nieobecny - wyjątkowa rola
jako ćpun, wąchacz kleju - w ogóle matka i jej kumple z zespołu to patologia, sprawa prosta - dziewczynka powinna być wychowywana przez tatę i Margo, a nie przez żłopiące piwsko i palące papierochy dziwaki
Jaki ćpun, jaki wąchacz kleju? Oglądaliśmy ten sam film? Lincoln nie był z zespołu matki, tylko pracował w barze. Robota wprawdzie "blue collar", ale był to człowiek ciepły i sympatyczny, nie to co Maisy tatko biznesman.
Poza tym jestem zdania, że matka jeszcze Maisy kochała, za to ojciec to już ją kompletnie olał i był generalnie chłodny dla niej. Ja tam nie widziałam, żeby matka ćpała, piła na umór, po prostu dużo koncertowała i była skupiona na pracy i to się na dziecku negatywnie odbijało- ten brak czasu dla niej. A i jeszcze co do zespołu- widziałam jedną imprezę i nikt się po niej nie zataczał. O jakiej patologii tu mówimy?